Życie ludzkie to ciągła walka, którą prowadzimy na wielu przestrzeniach. Pole liberalnej ekonomii zmusza do potyczek o dobrze płatną pracę. Przestrzeń liberalnej seksualności, forsuje batalie, w których stawką tylko pozornie są uciechy cielesne. Tak naprawdę to miłość warunkuje poczucie istnienia ,,naprawdę”, inaczej życie znaczy tyle, co monotonne dążenie do śmierci. Najbardziej deprymujący jest jednak fakt, że triumf skutecznej ekspansji nie zależy od nas samych oraz że victorie się nie sumują.
,,Poszerzenie pola walki” to pierwsza powieść Michela Houellebecqa [Łelbeka], którą traktuję jako zapowiedź przyszłych, lepiej skonstruowanych i dłuższych kompozycji zgłębiających myśli, które tutaj tylko muśnięte, podpowiadają czytelnikom światopogląd autora. Zaliczany do grona najwybitniejszych, ale też najbardziej nielubianych przez swoich rodaków Francuz, nie dba o sympatię swoich czytelników. Przeciwnie, mam wrażenie, że ich nie cierpi, a pisze, nie po to żeby sobie ulżyć, tylko by opluć ten podły świat i skrzywić się wymownie, a skoro piśmiennie robi to tak dobrze, lepiej, by nie przestawał.
Nie ukrywam mego przywiązania do nienawistnej prozy tegoż Pana, któremu zdarza się zniknąć na wiele tygodni w hiszpańskiej daczy, olewając autorskie spotkania i wiernych fanów, niezbyt zdziwionych jego absencją. Najbardziej współczuję jego menadżerowi, którego wyobrażam sobie jako wyrywającego włosy z głowy nerwowego gościa, który wybrał sobie ciężki chleb - tropienie Michela Houellebecqa.
W introdukcji historii o nieszczęśliwych ludziach, autor bezpośrednio zwraca się do nas podsuwając refleksję: dlaczego mimo absolutnej samotności, życiowej katastrofy w postaci pustki i zaniku jakiegokolwiek zainteresowania światem, nie mamy ochoty umierać.
W trzyczęściowej, ,,korporacyjnej” powieści, Michel przedstawia nam trzydziestokilkuletniego informatyka, którego życie prywatne ogranicza się do jedzenia, spania i obserwacji obojętnego mu świata. Czasem zdarzy mu się źle poczuć, niezręcznie zareagować czy uśmiechnąć pod sceptycznym wąsem, to wszystko ?
Tisserand, mimo że odniósł niemały sukces w branży informatycznej, w kwestii seksualnej doświadcza spektakularnej porażki. Jego oblana tłuszczem postura w towarzystwie szpetnej gęby uczyniła go wiecznym prawiczkiem. Coraz bardziej sfrustrowany, acz nie przestający prężyć się przed seksownymi wdziękami młodości straceniec, wcale nie chce umierać. Wciąż i wciąż poszerza pole swej walki o kobiecą atencję, licząc na niemożliwe do spełnienia powodzenie. I tak do śmierci.
Główny bohater wyjeżdża z onym nieudacznikiem w delegację, z dystansu obserwując niedorzeczne próby podrywu pięknych blondynek na prowincjonalnych dyskotekach. Sam, choć mógłby posiąść (nie)jedną, wybiera bezwzględną indyferencję i samowystarczalność.
Pytanie, co gorsze/lepsze: desperacja czy obojętność?
Czynnik krytyczny względem rzeczywistości przekracza u Houellebecqa europejskie normy. Najbardziej dostaje się ludziom – pozbawionym wartości żałosnym hipokrytom, oddanym głupocie, która jest nieśmiertelna, a w obecnych czasach dodatkowo wtórna, na wzór analfabetyzmu.
Nie dziwię się nieprzychylnym opiniom tych, którzy nie lubią twórczości Michela, bo któż chciałby poza trudem rzeczywistości oddawać się egzystencjalnym problemom pisarza nie umiejącego odnaleźć się w społeczeństwie. Cierpiącego na cywilizację, depresję i myślenie.
Ja skromniutka doceniam to, że jest prawdziwie gorzko, autentycznie blisko, dogłębnie smutno. Że w jego powieściach jest tak cudnie źle, a jeśli jest dobrze to tylko przez chwilę. Czyż to nie przypomina Wam życia?
Pablo Picasso Vertumne poursuit Pomone de son Amour (ilustracja do Metamorfoz Owidiusza)
Trochę to przypomina inną książkę tego pisarza, a konkretnie zatytułowaną: "Mapa i terytorium"
OdpowiedzUsuńZaiste, jest on gorzko powtarzalny i nad rozpaczą i krytyką się głównie rozwodzi. Niemniej, każda lektura jego książki to dla mnie przyjemność. Dlaczego tak ? Nie wiem. Nie mam przecież nazbyt masochistycznych zapędów, ni życiem się nie smucę. Jednak nieustannie przekonuje mnie do siebie ten okropny malkontent. Radam, że znany on Ci.
UsuńUwielbiam prozę Houellebecqa. "Poszerzenia pola walki" jeszcze nie czytałem, ale tak jak piszesz, to pierwsza i chyba najsłabsza powieść autora. Pisarz porusza podobne wątki i kwestie co w "Cząstkach elementarnych", "Platformie", "Możliwości wyspy" oraz "Mapie i terytorium". Ale absolutnie nie uważam, że takie krążenie wokół jednego, dominującego tematu to rzecz godna potępienia - wielu pisarzy w swojej twórczości koncentruje się na najważniejszym dla nich problemie, próbując ugryźć go z różnych stron. Dla mnie Houellebecq to bezwzględny krytyk konsumpcyjnego, plastikowego, nastawionego na krótkotrwałe relacje, przypadkowy seks i egzystencjalną pustkę społeczeństwa. Przy czym owa krytyka jest jak najbardziej aktualna oraz bardzo trafna. A sposób, w jaki ją prezentuje, sprawia, że to jeden z moich ulubionych twórców.
OdpowiedzUsuń