czwartek, 19 grudnia 2013

Pan od seksu - Zbigniew Lew-Starowicz.

Trudno dziś znaleźć autorytety w szkole, mediach czy sferze polityki. Nie znaczy to jednak, że ich nie ma, albo ich nie potrzebujemy. Warto szukać, bo przecież gdzieś tam, pośród tłumu, w drodze z przychodni do telewizji maszeruje on, Zbigniew Lew-Starowicz.


W swej nieomal 50-letniej karierze, której efektem jest ponad 50 publikacji i tysiące rozmów z pacjentami, doktor Zbigniew o herbie lwa, jak dotąd nie miał czasu, by zwolnić tempo. Kiedy tylko skończył studia na Wojskowej Akademii Medycznej, zaczął aktywnie uświadamiać Polaków w sferze ich seksualności. Kompetencje ma ogromne, bo nie tylko uczył się od prekursorów seksuologii, ale też był jednym z tych, którzy tworzyli tę stosunkowo młodą gałąź medycyny.

Dziś ciężko to sobie wyobrazić, ale wcale nie tak dawno, panicznie bano się negatywnych skutków onanizmu, a homoseksualizm leczono medykamentami. Obecnie, kiedy obyczaje się rozwiązały, a sposobem na wiele problemów jest niebieska tabletka, nikt nie odważyłby się wstrzyknąć w przyrodzenie strychniny, celem zniwelowania zaburzeń erekcji. Na szczęście medycyna nieustannie się rozwija, a dzięki licznym książkom Zbigniewa Lwa-Starowicza możemy prześledzić ewolucję świadomości w sferze seksu.

O swoim życiu intymnym autor nie mówi nic poza tym, że był dwukrotnie żonaty i jako młody mężczyzna w mundurze, miał powodzenie u kobiet. Szerzej zwierza się z przeciwności, które w nieprzychylnych Kościołowi czasach, utrudniały mu naukowy rozwój. Bowiem Pan od seksu przez wiele lat był ministrantem, który również jako dorosły mężczyzna nie stroni od nabożeństwa i spotkań z duchownymi. Na jego liście wizytowej był nawet Jan Paweł II.

W autobiografii nie brakuje historii zza drzwi gabinetu Pana doktora, które nie tylko rozpalają ciekawość, co Polakom w łóżku gra, a co nie stroi, ale też zmuszają do refleksji nad jakością aktywności seksualnej czytelnika. Statystyki i badania wplecione w wartki tekst, dają przekrojowy obraz najczęstszych problemów seksualnych Polaków. Pytanie tylko, na ile jest to etyczne, opowiadać o konkretnych przypadkach medycznych, na łamach książki? Owszem, nie ma tu nazwisk, ani charakterystyk, ale nurtuje kwestia, czy opisywani pacjenci się rozpoznają?

Pan od seksu to niewątpliwy autorytet w sprawach seksu i nie tylko. Bije od niego mądrość, która subtelnie flirtuje ze wstydem czytelnika, wszak temat, któremu poświęcił życie, bywa krępujący. Pacjenci od lat zwierzają mu się z największych seksualnych tajemnic, a on cierpliwie ich bada starając się zrozumieć i wyleczyć. Poczucie misji uświadomienia rodaków, które towarzyszy mu w licznych podróżach po Polsce, nie gaśnie mimo upływu lat.

Cieszę się, że mamy w Polsce tak znakomitych lekarzy – terapeutów, którzy nie bali się przekraczać granic zabobonu w ciemnych czasach wiedzy o seksie i do dziś cierpliwie tłumaczą dość pruderyjnym pacjentom, w czym jest ewentualny problem i jak można mu zaradzić. Praca naukowa Zbigniewa Lwa-Starowicza jest nieoceniona i mam wrażenie, że wciąż należycie niedoceniona. Tymczasem, świadoma wieloletniej ewolucji, w towarzystwie Pana od seksu, przyglądam się seksualnej rewolucji.


1 komentarz: