sobota, 18 stycznia 2014

Skąd on się wziął?

Do herbaty zasiadło dwóch Krakowiaków - geniusz i erudyta. Tak powstał niezwykły wywiad-rzeka Jerzego Illga z Andrzejem Szczeklikiem.

Celem publikacji, jaki stawia sobie redaktor Jerzy Illg jest wyciągnięcie od upartego zainteresowanego odpowiedzi na  pytanie: ,,skąd bierze się ktoś tak wyjątkowy, jak Andrzej Szczeklik”? Wstępny monolog pomysłodawcy Słuchu absolutnego, pełen sentymentu i objaśnień, delikatnie oswaja czytelników z nadciągającą kopalnią anegdot i przemyśleń, które rozbawią, zainspirują i ruszą maszynę refleksji. 

Solidne fundamenty ukute pod niezwykłą osobowością profesora, to doskonałe geny rodu Szczeklików, których korzenie sięgają XV wieku. Przyszły mistrz interny wyniósł z domu także wzorową edukację i silne poczucie patriotyzmu. Nie można bowiem pisać o Andrzeju Szczekliku pomijając jego przywiązanie do Polski, które w czynach przejawiało się m.in. bezwarunkowymi powrotami ze stypendiów naukowych w bogatych krainach, do szarej i biednej Polski. Późniejsza walka o lepsze warunki krakowskiej kliniki, której przez wiele lat przewodził, ukazuje ideał kraju i służby zdrowia o jakie walczył najpierw z komuną, później z administracją.

Dzięki licznym, przezabawnym dykteryjkom, które przywołuje odpytywany profesor, „Słuch absolutny” nie jest nadętą konwersacją przedstawicieli elity, a nader błyskotliwym dialogiem ludzi, którzy mają ogromną wiedzę i chcą dzielić się nią z innymi. To, co im bliskie i dobrze znane, dzięki pozytywnym fluidom krążącym między autorami, natychmiast trafia do odbiorcy, jako nowy krąg jego przemyśleń.

Pośród podejmowanych tematów odnajdujemy oswajanie poezji, świata i śmierci. Powagę obcowania ze sztuką i jej twórcami. Opis tytanicznej pracy, jaką przez wiele lat, w imię rozwoju sztuki lekarskiej podejmował profesor Andrzej Szczeklik, ale też wyraz jego ogromnej wrażliwości na sztuki piękne. 
  
Obdarzony słuchem absolutnym, wykorzystywanym przez niego nie tylko w archaicznej dziś metodzie opukiwania pacjentów, ale również wtedy, kiedy zasiadał do fortepianu, Andrzej Szczeklik raczył dźwiękami Piwnicę pod Baranami. Tam zaprzyjaźnił się z wieloma artystami, których leczył, a w końcu żegnał na zawsze.  

Jego najbliżsi mieli niewiele czasu na pożegnanie, bo wielki filozof medycyny, odszedł nagle, po niespodziewanym zawale. Pozostawił po sobie ogromny wkład w postęp medycyny, ale również szalenie ważne i piękne książki takie jak Catharsis, Nieśmiertelność Kore, w których przemycił medyczne i duchowe tajemnice. Dzięki niezłomności Jerzego Illga, teraz możemy wgłębić się także w dyskusję, która przybliża obraz wielkości geniuszu profesora Andrzeja Szczeklika. I choć ta rozmowa, jako dopełnienie życiowego dorobku wybitnego profesora nie wystarcza, to niewątpliwie lektura jej zapisu ogromnie ubogaca i cieszy.    



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz