piątek, 9 listopada 2012

Vonnegut, proszę o więcej.

Kurt Vonnegut to człowiek zasługujący na miano najoryginalniejszego pisarza wszech czasów, jego niekończące się pomysły tworzą niekonwencjonalną prozę. Kto go nie zna jest ubogi w racjonalne wyjaśnienie absurdu wiary , znajomość prawdziwego powodu zażenowania światem doczesnym, znajomości specyficznych cech Ameryki i Amerykanów oraz wielu innych faktów, przydatnych gdy chce się zabłysnąć w towarzystwie lub po prostu lepiej zrozumieć świat i nie zwariować w wyniku rezultatów zdobytej wiedzy. 

W ,,Niedzieli Palmowej” Kurt Vonnegut przybliża nam wiele fantastycznych poglądów na jego świat. To wspaniale barwne uniwersum wybitnych pisarzy, muzyków, drobnych zdarzeń i przełomowych zwrotów. Jak się okazuje, Vonnegut nie pochodzi od byle kogo. Członkowie rodu Vonnegutów - przedsiębiorczych niemieckich potomków, którzy wywarli na samym mistrzu pozytywne piętno, są równie uzdolnieni co sam jego reprezentant. Jego pradziadek Clemens Vonnegut, był ekscentrykiem o przeogromnym talencie pisarskim, wnioskuję że to po nim Kurt odziedziczył talent do tworzenia światów zachwycających jego czytelników. Jako ciekawostkę mam przyjemność zdradzić, iż senior rodu, jak na nadzwyczajnego człowieka przystało, zaplanował swój pogrzeb na którym to przekonywał żałobników, by nie płakali, wszak jest on spokojny i już nic nie zakłóci jego głębokiego snu. Co więcej, pięknie zachęca ludzkość do pragnienia Wiedzy, Dobroci, Współczucia, Litości, Mądrości, Sprawiedliwości i Prawdomówności racjonalnie podważając nadprzyrodzone możlwości stworzenia świata przez Istotę Myślącą.
Vonnegut, jak jego dziadek jest humanistą nie podpisującym się pod żadną z religii. Potrafi niezwykle pisać oraz mówić (ponieważ wiele z tekstów zamieszczonych w tym eseju jest pisemną formą przemówień z okazji różnych uroczystości) na wiele istotnych tematów. O religii w sposób, którego nie powstydziłby się żaden teolog chcący obronić prawdziwość istnienia Boga, Jezusa, świętej Trójcy i całej rzeszy dogmatów barwnej i sprytnie przemawiającej do ,,owieczek” religii chrześcijańskiej. O Marku Twainie podczas ,,imprezy” poświęconej jego pamięci – pisarza, którego Vonnegut wynosi na piedestały w sposób, że czytelnik nareszcie wie, dlaczego ludzie gorzknieją, a Amerykanie go uwielbiają. O Louisie Ferdinandzie Célinie, sympatyku nazistów obronionym pewnym kosztem. O Statler Brothers, których piosenka ,,Kwiaty na ścianie” ma tak przecudny tekst okraszony muzyką country, że słucha się jej wciąż i wciąż... Itd.Itd.
W związku z powyższym, pozostaje mi tylko dziękować za twórczość, której mogę być czytelniczką, za płodność tego wybitnego pisarza, którego książki odciskają głęboki ślad w mojej świadomości, za humor i racjonalność, za prawdę o ludziach pozwalającą uniknąć frustracji , za to że istniał, żałując, że już nic nie stworzy. ,,Dziękuję państwu za rozkosznie udawaną uwagę.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz