sobota, 26 stycznia 2013

Eric-Emmanuel Shmitt - Ulisses z Bagdadu

Eric-Emmanuel Shmitt jest ciekawą postacią współczesnej literatury, dającą temu świadectwo każdą kolejną, opowiedzianą przez niego historią. Różnorodność tematów podejmowanych przez jego skromną, francuską osobę , sprytne przemycanie krytyki współczesnego świata pełnego wojen, nienawiści i nierówności między ludźmi, refleksje umożliwiające zrozumieć bardziej to, co od dawna kłuje nas w boku ukajając tę uporczywą nieprzyjemność… Tym i jeszcze więcej jest dla mnie krzepiąca twórczość Shmitta.


Książką, z którą w polskie mroźne wieczory udałam się w podróż po północnej Afryce, przez całą Europę trafiając finalnie do Londynu jest ,,Ulisses z Bagdadu” autorstwa wspomnianego we wstępie błogiego wypełniacza mojej czytelniczej wrażliwości. Saad Saad urodził się w Bagdadzie gdzie rządzi bezwzględny Saddam Husain - bezduszny introduktor embargo, przez które doprowadził swój naród do głodu i straszliwych warunków bytowania. Frustracja mieszkańców narasta proporcjonalnie do ilości trupów i natarczywości bólu przyklejającego się z braku pożywienia kręgosłupa do żołądka nieszczęsnych Irakijczyków. Na najazd Amerykanów ludność Bagdadu czeka jak na zbawienie, bo w mniemaniu tubylców, tylko oni mogą uratować tych, którzy do tej pory uchronili się od śmierci. Entuzjaści Amerykanów jak Saad i jego ojciec doczekali się nareszcie ,,wybawienia”, które przyniosło niefortunną śmierć ukochanego tatka – intelektualisty i pierwszej miłości Saada – Leili. Chłopiec, jego ukochane siostry i nieszczęśliwa matka postanawiają, że jedyny syn w rodzinie musi wyjechać, by móc tym samym zapewnić rodzinie godny byt.

W tym momencie powieści zaczyna się podróżna przygoda. Wędrówka Saada, który część trasy przemierza samochodem, towarzysząc bezustannie upalonym opium wysłannikom handlarzy dzieł sztuki, by przesiąść się na prom, a następnie na łódkę, na której zginie jego serdeczny przyjaciel poznany w niedoli. Docierając do Włoch, poznając piękną Wiktorię, chętną by zająć się nieszczęsnym rozbitkiem bez domu i tożsamości, opuszczając ją by zrealizować swój cel, Saad wraz ze swoim ojcem, który towarzyszy mu w wymiarze duchowym przedzierają się przez kolejne kraje, w ciągłej ucieczce i strachu o swoją przyszłość.

Shmitt opisuje powszechne niedole emigrantów-dezerterów, którzy codziennie wymykają się z rąk celników, by dopiąć swego. Ich celem jest godne życie, na które zasługuje każdy Somalijczyk, Irakijczyk, Argentyńczyk, życie tak ulotne w krajach trzeciego świata czy bliskiego wschodu, gdzie można zginąć w każdej chwili przez człowieka-bombę, albo dumnego żołnierza – Amerykana, który nie zawaha się użyć broni, kiedy błagający o pomoc Irakijczyk zbliżając się niebezpiecznie krzyczy coś w nieznanym mu języku,. Opowieść, której herosem jest młody chłopiec o cechach, których ciężko szukać na ucywilizowanym jarmarku błahych cnót, z której mądrość płynie, ale nie zalewa, która uświadamia chcących zrozumieć, dlaczego tak wielu jest w Europie imigrantów i czego oni tu szukają ? Autor to człowiek pochylający się z lupą nad ludzkimi niedolami, a ,,Ulisses z Bagdadu” to znakomity zapis jego wnikliwej obserwacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz