Protokół to pierwsza książka niedawnego noblisty (2008) Jean-Marie Gustava Le Clézio, która lekturowo wpadła w moje filologiczne dłonie. Wielu moich znajomych o nim słyszało, niewielu zdecydowało się, by sięgnąć po jego twórczość, a jeśli już tak się stało, książka po umęczonym przeczytaniu kilku rozdziałów, brutalnie rzucona w kąt, kurzyła się tam latami.
Krążą pogłoski, iż nobliści mają do siebie przegadywanie faktury spodni i zmarszczki na umęczonej, starczej, pożółkłej od słońca cerze, na którą nikt już nie chce rzucić choćby przelotnego spojrzenia, tak upragnionego przez osamotnionego głównego bohatera tej niepowieści w powieści. Czy jest w tym racja ? Nie mnie oceniać, wszak z noblistami jak dotąd wiele wspólnego nie miałam i twórczości ich wystarczająco nie znam, by osądzać. Jednak ...Pierwsze, opisane alfabetycznie rozdziały drażniły przekolorowanymi opisami róż jaśniejących na wietrze i niejasnością sytuacji. Zanim zorientowałam się, że rzecz dzieje się w opuszczonym domu zajętym przez Adama Pollo, uciekiniera bądź z więzienia bądź z zakładu psychiatrycznego, bohater rzucał w przerażonego szczura kulami bilardowymi chcąc go brutalnie ukatrupić. Pojawił się też wątek niegdyś zgwałconej pod drzewem w deszczu Michèle, która podczas spotkania pożycza swojemu oprawcy - Adamowi kilka tysięcy franków. Przez całą książkę towarzyszymy wariatowi, który w punkcie kulminacyjnym wychodzi na plac miejski, by wykrzykiwać urojone mądrości, zostać zgarniętym przez policję i umieszczonym w wariatkowie.
Wyobrażenia bohatera bez jakichkolwiek punktów odniesienia mieszają się z rzeczywistością, a wszystko to, by umiejętnie przemycić czytelnikowi demaskatorskie treści naszych czasów o ludzkiej ślepocie i głuchocie, banałach egzystencji i celowości obłędu.
Faktem jest, że książka do najciekawszych nie należy, lecz kiedy przebrnęłam przez kilka pierwszych rozdziałów, miałam wrażenie, że po lekturze kolejnych kartek pozostają mi screenshoty, podobne do tych filmowych, co świadczy o wspaniałej umiejętności pisarza, do kreowania atmosfery i obrazów. Kreacje te były ruchome, harmonijne, i przekonujące. Tak, do stylu tego pisarza trzeba się przekonać, ale uważam, że warto włożyć ten wysiłek, by móc dzięki jego kompozycjom rozbudzać wyobraźnię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz