Na wstępie wypada przyznać, że do książki tej podeszłam z pewną nieufnością, ponieważ byłam przekonana, że autorka bestsellerowego Harry'ego (kilka części czytałam i doceniłam) pozostanie niestety gwiazdą jednej serii i to z nią już zawsze będzie kojarzona. Zgodnie ze starym, mądrym(!) a do tego angielskim przysłowiem mówiącym: nie sądź książki po okładce, bo sam będziesz sądzony, powinnam czym prędzej udać się na szafot.
Rzecz się dzieje w małym angielskim miasteczku. Zgodnie ze stereotypami, trawniki są przystrzyżone, a płotki bielusieńkie lub, by zamanifestować swoją przyjacielską postawę wobec sąsiadów, zupełnie ich brak. Osiedle uśmiechniętych ludzi i drogich samochodów, w którym rada miasta jest wyrocznią komfortu jego mieszkańców. Jeden z członków, Barry Fairbrother nagle umiera na skutek niemożliwej dla rzeszy plotkarzy nazwania choroby. Rozmowy telefoniczne, domowe, biurowe, rodzinne i te zupełnie przypadkowe wskazują na mózg – to tam zrodził się tragiczny czynnik śmierci ich ,,ulubionego” sąsiada, dzięki któremu zwolniło się stanowisko na istotnej posadzie. Wakat ten jest o tyle ważny dla mieszkańców miasta, że decyduje o jakości ich bezpieczeństwa, szkolnictwa i poziomu degeneracji ich dzieci i ich samych.J.K. Rowling wspaniale tworzy postaci, kreśli sytuacje, buduje i rozwija ciekawość czytelnika, rodząc w nim uczucie ekscytacji i napięcia. Jej przystępne pióro zachęca swoją lekkością do dalszej ,,zabawy”. Ja na przykład, bawiłam się świetnie czytając tę opowieść i dałam się porwać starej dobrej miliarderce: ). Zachwyciła mnie trafność jej spostrzeżeń, dystans(jak sama powiedziała w którymś z wywiadów – ,,ta książka obnaża moich kolegów”, sama również przez wiele lat żyła w środowisku jakie opisuje), to co mówią jej bohaterowie, jak patrzą na świat, co robią. Perełki kreacji.
Powieść w całości również jest taką perełką wśród innych angielskich kryminałów, ponieważ jest to swego rodzaju studium relacji międzyludzkich i wewnątrzludzkich. Gorąco polecam !
Ja również jestem pod dużym wrażeniem tej książki, o czym zresztą doskonale wiesz, bo czytałaś u mnie na blogu :) Już dawno nie czytałam nic, co aż tak bardzo pobudziłoby moje emocje...
OdpowiedzUsuńA ja czytałam, Życie Pi : ) Istna sensacja, lepsza niż filmy grozy i wszystkie thrillery razem wzięte.
OdpowiedzUsuńksiążka jako całość piorunującego wrażenia na mnie nie zrobiła, ale jej poszczególne części i dbałość o detal już tak. ogólnie dobra powieść.
OdpowiedzUsuń