sobota, 9 marca 2013

Schulz pod kluczem.

        Niedoceniony geniusz XX-go wieku, wybitny pisarz, autor sławetnych Sklepów cynamonowych i rysownik niezwykle klimatycznych szkiców zebranych pod nazwą Xięgi Bałwochwalczej. Samotny, choć otoczony garstką przyjaciół, zaangażowany w nauczanie, choć nie cierpiący swej pracy i niesfornych bachorów, cierpliwy do granic zrozumienia. Bruno Schulz zamknięty pod kluczem Wiesława Budzyńskiego, to esej, którym miałam zaszczyt uraczyć mą ciekawską naturę.


Urodził się w Drohobyczu, niewielkiej mieścinie obecnie usytuowanej na Ukrainie, chorował gdy oddalał się na zbyt długo od niewdzięcznego miejsca, które nawet wiele lat po śmierci pisarza, mimo, że znanego już wtedy na całym świecie, nie doceniało i nadal nie docenia rangi osobistości tak wielce przywiązanej do swej kolebki. Tam też został rozstrzelany przez gestapowca – mordercę, niejakiego Günthera , który przez wiele dni szczycił się wedle nielubianego ,,przyjaciela” po fachu, że zabił mu ,,Żyda potrzebnego”. Za okupacji Schulz rysował freski na ścianach pokoi dziecięcych Landaua, Niemca, który docenił jego talent i przez kilka lat chronił go przed zagładą.

Niewiele z jego prac ocalało. Wojna, a co za tym idzie wywózki oraz ciągłe ucieczki były bezlitosne dla spuścizny, jaką zamknięty w sobie Bruno zostawił pokoleniom do studiowania i zachwycania się. Pisał piękne listy, których tylko niewielką część udało się ocalić. Ogrom spalonych rysunków czy ostatnia zaginiona powieść ,,Mesjasz” na którą polują wszyscy miłośnicy, modląc się o szczęśliwy przypadek odnalezienia , zatrważa wyobraźnię niemogącą pogodzić się z potencjalną stratą.

Jestem szczęśliwą posiadaczką pięknego wydania uzupełnionego tej książki, w której znajdziemy masę szkiców, zdjęć Drohobycza czy samego Schulza. Ogromnie polecam tę lekturę wszystkim tym, którzy do tej pory nie mieli nic wspólnego z Brunonem (tak jak wstydliwie przyznająca się do tego ja), a jeszcze bardziej farciarzom, którzy z twórczością powściągliwego wariata zapoznali się i doceniają.

Poniżej zamieszczam szkice i zdjęcia, które wywarły na mnie największe wrażenie.

1. Maskarada(od lewej: St.I. Witkiewicz, J. Kochanowski, R.Jasiński (w głębi), B. Schulz(najbardziej powściągliwy w wygłupach, które Witkacy uwielbiał(im bardziej przerażająca mina, tym lepiej!)
















2. W pięknej linii... mój ulubiony szkic, którego nie znalazłam w Internecie,  dlatego wrzucam zdjęcie. Anegdota wiążąca się(sic!) z tym rysunkiem. Matka Brunona wstydziła się go, nie rozumiała jego świata, jak praktycznie nikt w jego Drohobyckim otoczeniu. Pewnego dnia wracając z targu, wchodzi do domu, a tam Bruno rysuje nagą służącą, oburzona matka nie może się z tym pogodzić!













3. Józefina Szaflarska, drugiej takiej jak ona Bruno nie znajdzie...

4. I w końcu sam Bruno Schulz na zdjęciu i jego autoportret, również ulubiony, oddający charakterystyczne rysy Schulzowskiej ,,zbyt dużej głowy".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz