środa, 22 maja 2013

Wstręt do tulipanów - Richard Lourie

Jestem wyczerpana. Słowem, drukiem, literą, pisaniem o pisaniu. Buzem lektury, obowiązków, notatek i grafów. Rysunkami na marginesie jestem wyczerpana. Świerzbiąca głowa potwierdza. Kolejka cierpliwych, kolejnych historii ignoruje tę przebrzydłość. Dłoń sięga. Książka i autobus, klasyka i spacer, park i nowość. Recenzja. Zbyt dużo słów, sytuacji, postaci, kolorów strojów, ogrodów i plotek o przyjaciołach - niedobrze. Mi. Jednak piszę.  Po francusku i polsku,  angielsku rozmawiam pisemnie. Nie mam czasu tworzyć, piszę. W poświacie ekranu i lampki nad notesem.


Nie odchodząc zatem od reguły, mimo frustracji napromieniowanego umysłu pełnego informacji, bo wolny umysł skończonych projektów rozluźnia brakujące mięśnie i cieszy dystrakcją tworzenia nowych zdań, stawiania zadowalających kropek przy obecności ustnej maniery. Męczący, dręczący mówi: jakie to słabe... Najlepiej wiesz o lepiej. I nikt nie czyta. Lepiej dla nich. Wymijająca gorzkość nienie smaczy. Nie uraża ni smuci. Nie zobojętnieję, nie Ty. Piszę.

,,Wstręt do tulipanów” - aktualny człon mego samopoczucia wiąże łagodność dotyku holenderskich kwiatów. Do dzieła odrazy nie czuję. Przeciwnie.

Opowieść starszego mężczyzny, który jak oni wszyscy, ma swoją historię urzekła moje beatnikowskie
upodobania. Pierwsze słowa zalatywały charakterystyczną wonią czarującej zwięzłości konkretu. Zaraz, zaraz, uwielbiam taki styl, coś mi on przypomina – po czym zerknęłam na czwartą stronę okładki, co robię rzadko, z niechęcią i wszystko stało się jasne. Richard Lourie – autor, jako beatnik przemierzał Amerykę szlakiem bohaterów słynnej powieści Kerouaca W drodze (za którą zresztą nie przepadam uznając jako nudną, przydługą, bez nic) voilà,  ucieszyła się intuicja.  Należy  zaznaczyć, że kunszt pracy tego twórcy obejmuje nie tylko świetną powieść, ale również tłumaczenia z rosyjskiego i polskiego twórców takich jak Miłosz, Barańczak czy Korczak.  Odnalazłam ulubieńca, postać fascynującego nie-idola,  po którego powieść sięgnęłam przekonana przez okładkę.

Życie w dobrobycie, jedyny syn, kanapki z tatarem i ojciec – świetny kucharz dobrej restauracji, którego motto zrozumiałe jedynie dla nich ,, Nawet królowa budzi się głodna” stanowi o silnej więzi i przyjaźni. Bieda, II Wojna Światowa, nowo narodzone, wrogie bliźniaki i zawód w oczach ojca skutkujący nieustanną walką o jego uznanie. Przewrotny bieg wydarzeń nie szczędził Joopa w jego dziecięcych latach. Samo widmo wojny niewyobrażalnie obciążało świadomość kilkulatka. Ten jednak, jako jedyny żywiciel rodziny nie dał za wygraną i postanowił się nie poddać choć uciekinierów, włączając w to jego matkę było wielu.
  
Donosicielstwo choć niemoralne, było w tych czasach sowicie opłacane. Do tej pory nie poznano nazwisk niektórych kapusiów, którzy dopuścili się wydania Żydów Niemcom. Denuncjant winien śmierci Anny Frank, której dziennikiem zaczytywali się miłośnicy literatury całego świata, choć nie kwapiący się do publicznego przyznania, decyduje o opowiedzeniu historii jednemu z braci bliźniaków, szczęściarzowi, który towarzyszył matce w dezercji.
  
Wielowątkowość historii, wielowymiarowość emocji i wielokropek, który stawiam sięgając po następną powieść autorstwa sprawcy świeżego zauroczenia pchają, by polecać...

PS: Wyżycie nie pomogło. 
Chłopiec, który wydał Annę Frank

3 komentarze:

  1. Chaotyczny początek. Dalej już standardowo. Ciekawe, jak byś recenzowała mity...
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś tu łasy na czekoladę0 albo z braku laku na kit w postaci "czekolady"

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, mnie też początek trochę przeraził, ale potem recenzja już spoko, zgadzam się w 100 proc., Podobało mi się, że zaprezentował w sumie prostą, popularną w czasie wojny historię, kiedy jakieś biedne dziecko musi utrzymywać rodzinę i to za wszelką cenę. Tak się działo, widzimy wszystkie tego konsekwencje i trudność oceniania bądź oskarżania wszystkich, którzy brali w tym udział. Ważne jest to, żeby nie zapominać do czego wojna zmusza ludzi, teraz w czasach pokoju, warto sobie przypomnieć o tym co naprawdę ważne.

    pzdr,
    Milka

    OdpowiedzUsuń