niedziela, 28 lipca 2013

Czarnobyl - Francesco M. Cataluccio.

Czarnobyl to pożoga. 

Strach, ucieczka, mutacja, klątwa i śmierć.

Negatywne skutki wybuchu kreatora jądrowego 26 kwietnia 1986, do dziś pustoszą gospodarkę naturalną okolic północnej Ukrainy.
Francesco Cataluccio wybrał się na jedną z wycieczek do przeklętego miasta Czarnobyla, organizowanych przez biznesmenów zarabiających na turystach z całego świata. A wyglądało to tak...

Cataluccio poszedł do antykwariatu w poszukiwaniu jakiejkolwiek starej mapy. Przyciągnął uwagę Azjaty, który sunąc palcem po oglądanej karcie wskazał mu punkt - Czarnobel.

Po wielu latach wylądował tam, by przez autopsję zbadać skażone miejsca ,,strefy”, o której dużo czytał po przypadkowym spotkaniu. Sowieckie budynki, złote zęby blondynki i pomnik poświęcony strażakom ,,którzy ocalili świat.” Oprócz tych atrakcji, śmiałek podziwiał bajorko z radioaktywnymi rybami i iście diabelny młyn uwidoczniony na zdjęciu z okładki. Strzelił sobie pamiątkową fotkę na jednej ze ścian elektrowni i badał kolejne dna historii tego miejsca.

Na przestrzeni lat, wielu ludzi cierpiało na terenach okalających później powstałą elektrownię atomową. Żydowscy imigranci skazani na kozacką nienawiść, ale też bezsilni względem głodowego reżimu Lenina Ukraińcy. Tak, jak tuż po wybuchu błyskawicznie rozprzestrzeniał się radioaktywny pył, tak mnożyły się tam ludzkie tragedie.

Francesco Cataluccio wystawia rachunek faktom, z którymi Ukraińcy nie mogą lub nie chcą sobie poradzić. Ich sposób na historyczne kompleksy to nieprzyzwoite bogacenie się na turystycznym biznesie. Są tam też tacy, którzy nadal mieszkają na skażonych terenach, chyłkiem unikając wojażerów, dla których Czarnobyl, to kolejne odhaczone miejsce na życiowej liście wycieczek. I tak też można traktować tę książkę, jako wyprawę we wstydliwą przeszłość południowo-wschodnich sąsiadów.



1 komentarz:

  1. O matko, co to za zdjęcie. Właśnie czytam te książkę.

    OdpowiedzUsuń