Stało się. Wylądowałeś na środku gotującej krew w żyłach pustyni. Upał paraliżuje Twoje ciało i umysł przenosząc myśli wszędzie tam, gdzie pragnienie zalewa woda, a chłód oplata ramiona. Widma dalekiej oazy skrzące się w płomieniach mamią cię widokiem palm i sadzawek. Tylko głupiec nie uległby ich pięknu, tylko Afrykańczyk wie, że to złudzenie.
Ledwie funkcjonujesz, a przecież wciąż musisz iść, podążać za grupą, przemianami, sensacją... Walka z demonami, w której wygra silniejszy jest zacięta, bo przegrany zgarnia śmierć.
Przemierzając Etiopię, Erytreę, Tanzanię i Ghanę. Podążając za przemianami autorytarnych reżimów afrykańskich w niepodległe państwa, Ryszard Kapuściński spisuje dziennik, który jest najlepszym thrillerem, horrorem, bajką, powieścią i mitem jaki miałam dotąd okazję przeżyć.
Malaryczne wstrząsy ciała reportera wprawiały w drgania wyobraźnię. Ślimacza przeprawa przez stado bizonów wstrzymywała oddech, a walka z ogromnym wężem wywołała wewnętrzną bojaźń o umiłowanego narratora.
Nie sposób nie zakochać się w opowieściach, ale też w samym autorze wycieczki przez Afrykę. Zwięzłość i gra z imaginacją jakie konsekwentnie uskutecznia sprawiają, że zdajesz się czuć piekielne powietrze w nozdrzach i widzieć kwieciste wille kolejnego dyktatora-złodzieja.
Kapuściński nie działa jedynie na zmysły, ale też umysły. Umożliwia zrozumienie mentalności i zwyczajów Afrykańczyków przywołując ich historię i wierzenia. Kiedy się zadziwia: docieka, rozumie i dopiero później tłumaczy, lecz my towarzyszymy mu we wszystkich etapach poznania. Wśród ludzi, dla siebie i innych robił to, co kochał.
Fakt spełnienia ambicji Ryszarda Kapuścińskiego w latach 60’ ubiegłego wieku, którego miłością było przemierzanie Afryki jest zdumiewające. Urzędnicy komunistycznej Polski likwidowali szaleńców, niechętnie wspierając pasjonatów, a jednego takiego nie dość, że wypuścili w świat, to jeszcze łożyli grosze na jego tam utrzymanie. Możemy tylko dziękować losowi, że stała się PAP, a nie inaczej, bo dzięki temu mamy kawał afrykańskiej historii w mistrzowskiej pigule narracji.
To nie wstyd, że nie czytałeś. Wstyd będzie, jeśli nadal po nią nie sięgniesz.
Ooo tak, czytałam. Nie ma granic, nie ma państw, jest tylko spalona ziemia, na której brat szuka brata...
OdpowiedzUsuńMam ją w planie czytelniczym.
OdpowiedzUsuń