wtorek, 3 grudnia 2013

Małe lisy - Justyna Bargielska

,,Małe lisy” zaczynałam i odkładałam. Sięgałam znowu, bo może jednak, po czym uznawałam, że jednak nie. Odstraszały mnie dziwacznymi streszczeniami rozdziałów, dziwaczną okładką, strzępkami mnie zniechęcały i znikomą wiedzą o autorce. A kiedy niedorzeczne odstręczenie mnie zbuntowało, sięgnęłam jeszcze raz. Czytelnik-maruda czyhający na literacki smaczek, doczekał się cudu.


Agnieszka jest aktywistką – miewa romans – jej chłopak umarł w wypadku – przejeżdżali obok żółtej przyczepy z końmi – wbili się w auto pędzące z naprzeciwka. Magda to dziennikarka - mąż Magdy mógłby nie istnieć – ale istnieje i ma z nią dwójkę dzieci – Magda marzy o ucieczce przed nimi waniennym spływem. Obok pytań czy sky nadal is the limit – pojawiają się inne – poetyckie – bez odpowiedzi . Pajda jest ani nie jest.

Po krótkim, zakodowanym wstępie-streszczeniu na początku każdego rozdziału, autorka rozpędza dynamiczną i zmienną, gęstą w  treść i rozpalającą  ciekawość narrację. Naprzemiennie powraca do dzieciństwa, opowiada o kimś, zastanawia nad logiką ludzkich nawyków, przywołuje sen. Rzuca czar.

Urok ten niekiedy boleśnie zakuje, obnaży na chwilę słabość wypartą w podświadomość, utożsami niewygodną prawdę z samym Tobą. W zależności od tego na kogo trafi i jak dotknie, odpowiednio zadziała.

Bargielska zapala lampki aktualnych, cywilizacyjnych niesnasek. Leciutko acz dosadnie napomyka o kwestiach identyfikacji płodu z dzieckiem, granicy między seksem a gwałtem i bez przerwy odkładanym terminem wolności. Znajomymi skądś opowieściami tworzy refleksyjny komentarz wyzbyty wartościowania.

Uprawia gawędę każdego z nas, który ma sąsiadkę, przyjaciółkę, siostrę z mieszkaniem, boi się grasującego nożownika, wychodzi na spacer z psem albo po prostu sobie myśli. Z pewnością jednak nikt z nas nie uwypukliłby w podobny sposób istoty życia. Ujmuje poezją wyobrażeń i doborem symboli, oczywistością ukrytą w nieuchwytnej myśli. Zmusza do zapętlania fragmentów tekstu z rozkoszy czytanych słów. Te wszystkie historie tak pięknie zwyczajne, objaśniają wartość wrażliwości względem błahych zdarzeń i zasadność wyczulenia na momenty. Autorka ,,Małych lisów” naturalnie obejmuje tematy przyziemne i abstrakcyjne, a wszystkie łączą się jak w życiu, harmonijnie dwubiegunowo.

Na zbyt krótkich kilka chwil, poetycka proza Justyny Bargielskiej wzięła mnie w niewolę. Rozśmieszała moje usta i nie dowierzała kręceniem głową, a ja, ulegle zachwycona, zakochałam się bez reszty w tej grze o wyobraźnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz